Angielski metodą socjalizatorską

Czasem zastanawiam się co w mojej nauce angielskiego miało największy wpływ na to, że nauczyłem się tego języka na tyle aby móc się swobodnie komunikować. Dochodzę do wniosku, że był to (wówczas) nieświadomy system postępowania, który po głębszej analizie nazwałem: angielski metoda socjalizatorska czy socjalizatorska metoda angielskiego.

Nazwa nie jest tutaj najważniejsza, a chodzi o sam schemat postępowania. Jednak żeby Ci to wytłumaczyć, muszę opowiedzieć Ci małą historię, która zaczyna się dość dawno.

Byłem „średnim” uczniem, bez większych perspektyw

Każdy kto zna mnie osobiście, powie Ci że nie byłem orłem edukacji. Próżno mnie było szukać na konkursach wiedzy. Mało tego…

Mam problem z prokrastynacją. To taka przypadłość, dzięki której odkładasz rzeczy na później. Zrobię to jutro, za tydzień, za miesiąc, może za rok.

Platoniczna miłość do angielskiego

Od czasów wczesnej podstawówki chciałem umieć język angielski. Co tam podstawówki, gdy byłem mały i oglądałem amerykańskie filmy, naśladowałem angielski wymyślonymi słowami, żeby być jak ci bohaterowie z ekranu. To była pewnego rodzaju fascynacja.

Jednak lata 90 w małej miejscowości nie pozwalały jakoś rozwijać moich umiejętności. W naszej szkole był dodatkowy angielski, ale lekcje kosztowały majątek i moich rodziców nie było na nie zwyczajnie stać.

Pierwsze kroki w angielskim

Moją fascynacje tym językiem popsuła szkoła. Dokładnie tak. Nie wiem jak jest teraz i jak było w Twojej szkole, ale w moim przypadku system edukacji sprawił, że angielski mi trochę zbrzydł. Uczyliśmy się gramatyki, gramatyki, gramatyki, listy słówek, gramatyki i listy słówek.

Osoby z piątkami i czwórkami nie potrafiłyby wtedy spytać o drogę do sklepu a co dopiero rozmawiać na jakikolwiek temat.

Mam cichą nadzieję, że takie podejście się zmienia, bo jeśli nie, będziemy mieli wielu mistrzów angielskiej gramatyki, bez możliwości porozumiewania się…

Internet sprawił, że nauczyłem się angielskiego

Mój angielski na nieco bardziej poważniejszym poziomie zaczął się w momencie, gdy w naszym domu podłączyli internet (tak, w tamtych czasach nie każdy miał internet od urodzenia na 10 różnych urządzeniach 🙁 ).

Wtedy to zacząłem przyswajać angielski metodą socjalizatorską, nie zdając sobie z tego absolutnie sprawy 🙂

Nigdy nie lubiłem uczyć się w tradycyjny sposób, bo czy to fiszki czy program komputerowy do angielskiego czy książka, to zawsze taki schemat kojarzył mi się z naukę i niestety zawsze prędzej czy później mi się to znudziło. Jeśli masz podobnie, to moim zdaniem angielski metodą socjalizatorską jest dla Ciebie ostatecznym rozwiązaniem.

Dla kogo to jest?

Jeśli:

  • jesteś osobą leniwą,
  • odkładasz rzeczy na później,
  • nie chcesz wydać tysięcy złotych na szkoły językowe,
  • nie potrafisz skutecznie uczyć się z książek, podręczników czy programów,
  • denerwują Cię fiszki, listy słów i inne „metody”,

to jest to rozwiązanie dla Ciebie.

Co to jest metoda socjalizatorska

Ok, nazwałem to tak od słowa „socjalizować”. W Wukipedii można dowiedzieć się, że jest to:

proces nabywania przez jednostkę systemu wartości, norm oraz wzorów zachowań, obowiązujących w danej zbiorowości.

I tutaj małe pytanie: czy możesz nauczyć się karate z książek? A może jesteś w stanie nauczyć się śpiewać bez śpiewania – tylko grając na gitarze? A co powiesz na jazdę na rowerze, ale tylko na podstawie oglądania filmików? Nie da się? Albo będzie bardzo ciężko i mozolnie?

Widzisz i podobnie jest z nauką angielskiego, jeśli uczysz się go w sztucznych warunkach z książką i z rozwiązywaniem przykładów lub mówieniem do siebie, EWENTUALNIE rozmawiając z kolegą.

  1. W ten sposów nigdy się nie osłuchasz
  2. Nie nauczysz się żywych zwrotów z języka, tylko sztucznych formułek i słów z których wiele nie jest używanych
  3. Nie nauczysz się poprawnej wymowy, a będziesz powielać błędy
  4. Nie przełamiesz bariery i zawsze będziesz się wstydzić rozmawiać z obcokrajowcem
  5. Nie poznasz skrutów czy powiedzeń ze slangu
  6. Co ważne, nie dowiesz się nic o zwyczajach, nawykach i życiu (np. Amerykanów czy Brytyjczyków).

Jedyna możliwość, żeby się tego wszystkiego nauczyć, to rozmowa z prawdziwym, a dokładnie z prawdziwymi obcokrajowcami.

Obcokrajowiec pilnie poszukiwany

Możesz zbierać na bilety do Anglii czy Stanów, albo szukać ludzi na Rynku w Krakowie i prosić, żeby z Tobą rozmawiali, ale masz internet i przynajmniej 10 sprawdzonych miejsc w których możesz poznać ludzi z którymi możesz porozmwiać oko w oko (między innymi przez Skype czy Facebooka, Google Hangouts, czy masę różnych narzędzi, typu internetowe pokoje dyskusyjne).

I tu pojawia się wielki problem

Powiedziałem o tym w jednym nagraniu na YT i pewna dziewczyna odpisała mi, że nie ma mowy aby się przełamała. Nie ma jak zagadać, nie wie o czym gadać (a mimo to zna podstawy angielskiego), boi się, że zrobi z siebie głupka, bo ktoś jej nie zrozumie.

Moi Drodzy i tutaj bardzo ważna informacja!

Gdy zaczynałem gadać z obcokrajowcami przez internet na Skype, mój angielski ograniczał się do tekstów z Google Translate. Znałem podstawowe zwroty, ale było fatalnie. I nigdy nikt mnie nie wyśmiał. Obcokrajowcy wiedzą, że Ty się uczysz i wręcz to szanują.

Jeśli nadal Cię nie przekonałem, to w całym kursie Enlinado, podaje kilka naprawdę sprawdzonych sposobów na to jak przełamać się do rozmowy, ale także jak znaleźć odpowiednich ludzi zarówno w internecie, jak i w realnym życiu. Tak jest! Czasem masz ich za rogiem i nawet o tym nie wiesz.

Co w tym takiego magicznego?

Posłuchaj i wyciągnij wnioski, bo ten akapit będzie prawdopodobnie najważniejszy z całego wpisu.

Dlaczego nazwa: angielski metodą socjalizatorską? Bo mamy proces socjalizowania. Rozmawiając z przykładowym Panem Smithem z Anglii, tak naprawdę nie uczymy się angielskiego.

My przesiąkamy angielskością!

O czym gadasz z takim Panem Smithem? Czy on tłumaczy Ci na czym polega czas present simple? Nie. Gadacie jak znajomi. On opowiada co robił dzisiaj w pracy i jak wygląda jego praca, jak w ogóle wygląda jego branża w Anglii. A Ty musisz się produkować, kombinować, szukać słówka, żeby opowiedzieć mu swój dzisiejszy dzień. Gadacie o swoich zainteresowaniach, hobby, relacjach z ludźmi.

Pan Smith to jedynie przykład, równie dobrze może to być Jessica z Nowego Jorku, która interesuje się Polską, bo jej pradziadek pochodzi z Polski.

Swoją drogą, takich osób poznałem najwięcej. Chcą gadać z Polakami, żeby dowiedzieć się czegoś ciekawego z pierwszej ręki, bo ich rodzice, dziadkowie, krewni, małżonkowie pochodzili z Polski.

Jak myślisz, jak ta osoba będzie z Tobą rozmawiać? Jakimś sztucznym szkolnym językiem? A czy jej wymowa będzie taka ładna i płynna jak nauczycielki w szkole czy szkole językowej?

Nie traktujesz tego jako naukę angielskiego

Co najważniejsze, cały ten proces nie kojarzy Ci się z nauką. Załóżmy, że tak jak ja jesteś osobą leniwą. Gdy planowałem sobie, że będę się uczyć angielskiego codziennie o 16 przez godzinę, to uczyłem się przez 3 dni po 40 minut… Bo co by to nie było, zawsze nauka będzie kojarzyć mi się z nauką.

Teraz, gdy mam pełno znajomych obcokrajowców, rozmawiam z nimi praktycznie o każdej porze. Piszemy do siebie, dzwonimy na Skype, a gdy są w Polsce umawiamy się w knajpie. Czasem jest to rozmowa 10 minutowa na zasadzie zadania pytania i szybkiego wyjaśnienia, a czasem gadamy godzinami. Nawet nie wiesz, że w ten sposób uczysz się języka, bo to przecież tylko rozmowa.

Tak samo było u mnie. Zacząłem sięgać do Google Translate coraz rzadziej i rzadziej, a teraz robię to sporadycznie, gdy usłyszę jakieś nowe słówko lub gdy rozmawiamy na jakiś bardzo specyficzny temat.

NIGDY W ŻYCIU NIE CHODZIŁEM DO SZKOŁY JĘZYKOWEJ, a moi nowo poznani rozmówcy często pytają mnie, gdzie nauczyłem się angielskiego i że bardzo dobrze mi idzie.

Angielski metoda socjalizatorska podsumowanie

Mógłbym tak opowiadać o plusach tego zjawiska, ale powiem po prostu – spróbuj. Jeśli nie wiesz jak znaleźć tych ludzi, jeśli nie wiesz gdzie, boisz się przełamać (bo za słabo znasz język, bo Cię wyśmieją, bo cokolwiek innego), serdecznie polecam Ci Enlinado w którym poświęcam aż 4 nagrania na te właśnie kwestie.

Dzięki procesowi, który określiłęm mianem „socjalizowania”, czyli poznawania osób i języka od kuchni, a nie w sposób sztuczny, nauczysz się go używać w takim sposób jak robią to native speakerzy.

Zatem pozostaje życzyć powodzenia i szybkiej nauki wspomnianą metodą.

10 thoughts on “Angielski metodą socjalizatorską”

  1. Świetny wpis, sporo pozytywnych rzeczy słyszałam o tej metodzie i po zakupie waszego kursu stwierdzam, że naprawdę było warto.
    Co prawda dopiero 3 dni korzystam z kursu ale już widzę ile możliwości nauki stoi przede mną, wczoraj skończyłam robić plan nauki a od dziś wielkie wyzwanie – 3 lekcje już przerobione a za kilka dni zaczynam lekcje z native-speakerami 🙂 Już nie moge się jej doczekać 🙂

    Dziękuję za świetny kurs
    Marina

  2. Bardzo dobrze wytłumaczona metoda – jestem ciekawa jej efektów, kurs kupiłam wczoraj i od razu do mnie doszedł – dziękuję za rabat na kurs 🙂

  3. Metoda działa – polecam
    Nauka idzie znacznie szybciej niż w szkole, szkoda tylko że dopiero teraz poznałem tak skuteczną metodę.

  4. Z metody socjalizatosrkiej korzystałem już wcześniej i naprawdę świetnie się sprawdziła – do poziomu komunikatywnego od A1 jakie s4-5 miesięcy 🙂 to chyba nieźle nie?

    1. To bardzo dobrze. Nasz kurs przewiduje bardzo podobny czas 4-6 miesięcy do poziomu, w którym można swobodnie porozmawiać z druga osobą w języku angielskim. A korzystałeś z naszego kursu czy innego opartego na metodzie socjalizatorskiej?

  5. Ta metoda przypomina mi trochę total immersion english, czyli takie zanurzenie się w języku. Trudno mi ocenić po pierwszej próbnej lekcji, czy to jest to samo.
    Czy twój kurs metodą socjalizatorską jest adresowany dla początkujących? Pierwsze próbna lekcja robi takie wrażenie.

  6. Witajcie.
    Jestem już po kilku miesiącach nauki z kursem enlinado i ta metoda to strzał w 10 u mnie. Dzięki nauce z kursem dowiedziałam się jak wyszukiwać native speakerów i jak za darmo z nimi rozmawiać. Uczyłam się w domu nie traciłam czasu na dojazdy, było to dla mnie ważny czas, żebym była w domu, bo mam małe dziecko. Urlop wykorzystałam bardzo przyszłościowo, gdyby nie ten kurs pewnie dalej bym się zrażała innymi metodami, bo nie był to pierwszy kurs z którym się uczyłam. Żaden nie umiał tak do mnie dotrzeć jak ten. Dziękuje.
    Pozdrawiam Joanna Wójcik

Skomentuj Kinga Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.