Powinienem zacząć jakoś w stylu „to tylko moje podejście, moje zdanie i nie chcę nikogo obrazić”, ale albo mówimy konkrety, albo się cackamy. Co wybierasz?
Ten wpis jest dla 2 typów osób:
- Uczę się angielskiego od wielu lat, tradycyjnymi metodami i czuję, że NADAL go nie umiem.
- Chcę zacząć naukę angielskiego z przysłowiowej „grubej rury”, żeby być w stanie rozmawiać w ciągu kilku najbliższych miesięcy.
Jeśli Twoje podejście wpisuje się w powyższe stwierdzenia, to ten wpis jest dla Ciebie, ale ostrzegam, jeśli oczekujesz miłej pogadanki i poklepania po ramieniu, to poszukaj jakiegoś grzecznego nauczyciela angielskiego w garniturze, który ładnie gestykuluje i zna „sprawdzone metody nauki angielskiego”.
Angielski z native speakerem jest zły?
Nie chcę wskazywać nikogo palcem, bo nie widzę sensu promocji takich postaw, ale opiszę Wam problem.
Ostatnio trafiłem na takie stwierdzenie, a właściwie na cały filmik, który mówił o tym, że nauka angielskiego z native speakerem jest kiepskim, co tam kiepskim – złym pomysłem, ponieważ jesteśmy narażeni na frustrację, wielu rzeczy nie zrozumiemy, popełniamy wiele błędów i rzekomo utrwalamy te błędy.
Nie zabrakło też wyśmiania osób, którzy polecają takie rozwiązanie, zatem poczułem się niejako dotknięty.
Słuchajcie, jak mogę to skomentować? No mniej więcej tak:
-
nauka jazdy na rowerze jest złym pomysłem, ponieważ możemy z niego spaść, dlatego polecam rowerek stacjonarny,
-
zaś nauka pływania nie powinna odbywać się na basenie, gdyż można się utopić i przeziębić,
-
karate? Tylko z książek, ponieważ ciosy jak wiadomo, mogą boleć.
Ludzie, opamiętajcie się! Nauka języka obcego, nie może być bułką z masłem, trzeba od siebie coś dać, trzeba się przełamać do mówienia po angielsku, trzeba mieć świadomość, że popełnia się błędy i będzie się je popełniało trzeba wyznaczać sobie cele.
Jeśli od samego początku podejdziemy do tego w taki sposób, że najlepiej wszystkie formułki i definicje czytać tylko w języku polskim, a każde słowo tłumaczyć w głowie, to nigdy nie uda nam się wskoczyć na poziom wyżej. Dlaczego? Zaraz wyjaśniam.
Ucząc się z angielskim native speakerem, budujesz język w głowie
Byłem na siłowni i pisałem ze znajomym native speakerem na Skype. Gadaliśmy ot tak, co słychać. Napisałem mu takie zdanie „I am on the gym right now„, czyli popełniłem błąd, ponieważ przyimek „on”, który można tłumaczyć jako „na czymś” nie działa jeden do jednego w języku polskim.
Zresztą u nas jest podobnie w tej kwestii, że nie ma jednej zasady od której nie ma wyjątków, gdyż mówimy: mieszkam NA wsi, ale mieszkam W mieście. Podobnie jestem w szkole, ale jestem na siłowni (choć w siłowni też funkcjonuje).
Zatem poprawna forma po angielsku powinna być „I am at the gym„. Znajomy native speaker na Skype oczywiście mnie poprawił, ale później jeszcze kilka razy popełniłem ten błąd, aż w końcu powiedział „jeśli jeszcze raz powiesz on the gym, to cię zatłukę”.
Oczywiście mamy bardzo dobre relacje koleżeńskie, ale tak mocno weszło mi to w pamięć, że bardzo chętnie podaję ten przykład, jako uczenie się angielskiego z native speakerem w sposób naturalny, podczas codziennej rozmowy, codziennych czynności.
Środowisko anglojęzyczne w Polsce
Wielu przeciwników tej metody nauki angielskiego z native speakerem wytyka nam – zwolennikom metod bezpośrednich to, że bardzo pompujemy tzw. totalne zanurzenie (total immersion), które jest mitem, bo rzekomo NIE DA SIĘ go stworzyć w naszych warunkach społecznych, czyli w Polsce takiego zanurzenia.
Tutaj małe niezrozumienie ze strony krytykujących, którzy nie wiedzą czym w ogóle to jest. A to nie jest zabieg, to po prostu nasze podejście.
Nie mamy możliwości zrobienia sobie pełnego zanurzenia w język, czyli wspomnianego total immersion. Jednak będąc zagranicą także NIE ma takiej możliwości, gdyż mamy komunikatory internetowe, oglądamy filmy w rodzimym języku, czytamy książki, artykuły prasowe itd.
Zatem można mieszkać w Stanach przez 10 lat a i tak NIE rozmawiać po angielsku.
Świadczy to tylko i wyłącznie o ignoranctwie. Jeśli jesteś taką osobą – obrażaj się, proszę bardzo, ale mówię Ci tylko jaka jest prawda. Osoby tego typu nie mogą nauczyć się języka nie dlatego, że nie mają talentu, że są mniej inteligentne, że nie mają warunków czy narzędzi, ale po prostu nie chcą, nie mają podejścia.
Ja chcę Ci to podejście dać, chcę Ci pokazać jak, że skoro ja mogę, nie będąc poliglotą, nie będąc utalentowanym w kierunku języków, byłem w stanie nauczyć się angielskiego, to Ty także możesz, niezależnie od miejsca i wieku.
Jak zrobić total immersion w Polsce, w Warszawie czy w małej wiosce na końcu świata? Przede wszystkim, ale to przede wszystkim poznawać native speakerów, gdyż angielski z native speakerem to nie tylko godzinna lekcja, ale to nauka kultury, stylu życia, poznawania tej osoby, a to wręcz wymusza na nas uczenie się nowych zwrotów, słówek, a także wymowy, co wydaje się istotne.
Jak się uczyć angielskiego z native speakerem?
Wyobraź sobie, że zaczynasz naukę angielskiego i znasz kilka słów i zwrotów. Pewnego dnia, udaje Ci się znaleźć człowieka, który jest anglojęzyczny i dla przykładu uczy się języka polskiego.
Dziwne? Zupełnie nie, bardzo wielu ludzi z całego świata uczy się naszego języka. Jest nas ponad 20 milionów na całym świecie jako imigrantów, zatem uczą się nie tylko poligloci, ale dzieci naszych rodaków, które urodziły się zagranicą, partnerzy Polaków (mężowie i żony), ludzie którzy mieli dziadków lub babcie z Polski, ludzie którzy chcą podróżować do naszego kraju itd. Powodów jest naprawdę wiele.
Jak poznać tych ludzi? Mówię o tym bardzo dokładnie w moim kursie Enlinado, do którego Cię serdecznie zapraszam. Poświęciłem tam dział, który na pewno dostarczy Ci wiele rozwiązań, ale chętnie podzielę się z Tobą jedną z prostych możliwości także tutaj. Od poznawania ludzi do wymiany językowej, są fora językowe, grupy na FB i portale z wymianą językową (choćby iTalki). Jak tego używać, jak z tego korzystać, bardziej szczegółowo opowiadam we wspomnianym kursie.
Zatem poznajesz Pana Johna Smitha z USA, który uczy się polskiego, a Ty nie umiesz angielskiego. Jak możecie rozmawiać? Choćby używając słownika internetowego. Na początku będzie to MA SA KRA. Będą błędy i wiele niezrozumiałych sytuacji, ale to tak jak ze wszystkim w życiu. Nastaw się na to, że on też będzie popełniać wiele błędów, będziesz dostawać wiadomości w stylu „ja mówić polski słaby, nauczyłem się polski przez 2 miesiące”, więc będzie zabawnie, ale popatrz jak to działa.
Ty poprawisz go i napiszesz tak „uczę się polskiego od 2 miesięcy” i podasz mu przykłady „mieszkam w Polsce OD 2 lat”, „mam psa OD tygodnia” i on już będzie wiedział, że słówko „od” oznacza jakiś przedział czasowy.
Gdy czegoś nie zrozumiecie, sprawdzicie definicje i objaśnienie, zapytacie się o przykłady, przeczytacie o tym w internecie.
Teraz pomnóż tę sytuację przez tysiące takich rozmów po angielsku i po polsku
Jak wygląda to później? Ta osoba pisze do Ciebie o różnych porach, pyta czy masz ochotę pogadać, więc gadacie, o wszystkim i o niczym. W ten sposób uczysz się naturalnego języka, słyszysz naturalną wymowę i naturalne konstrukcje zdaniowe. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby w międzyczasie chodzić do szkoły językowej, korzystać z kursu czy brać korepetycje.
Jak to wygląda gdy uczymy się angielskiego sami czy z programem czy z karteczkami?
Dzisiaj się uczysz, masz charyzmę, a za tydzień czy dwa odstawiasz na półkę. W sytuacji gdy angielski native speaker jest Twoim znajomym, on sam często zachęca Cię do rozmowy, do nauki i Twoje codzienne życie jakoby toczy się wokół angielskiego, bo przecież musisz tłumaczyć nowe zwroty, musisz wymawiać lub pisać nowe zdania, musisz nauczyć się i zrozumieć „dlaczego jest tak”. Mając kilku angielskich native speakerów i rozmawiając z nimi często, a wręcz codziennie, jak myślisz, jak to zadziała?
Podsumowując
Moim zdaniem i zdaniem ludzi o wiele bardziej utalentowanych ode mnie, najważniejsze co możesz zrobić dla swojego języka obcego, aby znacznie przyśpieszyć. Jest to technika prosta, do której trzeba się jedynie przełamać na początku. Nie wymaga nakładów finansowych ani sprzętu, wystarczy dostęp do internetu i komunikator internetowy, których jest masa (ja polecam naukę angielskiego na Skype).
Kiedyś ze znajomym testowałem naukę przez skype przyjemnie się rozmawiało. Tylko własnie obok był znajomy sam się jeszcze boje, dodam że znajomy umie język lepiej ode mnie. W głowie miałem takie poczucie bezpieczeństwa, że jak coś to włączy się do rozmowy.
Tylko teraz chce sam rozmawiać i nie liczyć na pomoc znajomego czy kogoś obok mnie. Podejmuje wyzwanie i biorę się za naukę języka.
Nauka z osobą, która nie zna polskiego jest czymś najlepszym co może nas spotkać. Uczyłam się z kursem Enlinado i on przygotował mnie na to ,,starcie”. Kilka miesięcy temu wyjechałam za granicę zupełnie sama w życiu każdego przychodzi czas na zmiany, wynajmowałam pokój z ludźmi, którzy biegle rozmawiali po angielsku, jedna dziewczyna urodziła się nawet w Wielkiej Brytanii.
Do rzeczy, na początku byłam przerażona, że jak to będę z nimi tak codziennie mieszkać o czym ja będę z nimi rozmawiać. Dodam, że to były same dziewczyny. One widziały, że ja staram się ich unikać, ale naprawdę były bardzo pomocne i nigdy nie śmiały się ze mnie jak coś przekręciłam. Wieczorne rozmowy z nimi nauczyły mnie takiej komunikatywności i przerwania bariery. Sama nie spodziewałam się po sobie, że tyle pamiętam z kursu i tak naprawdę mówię poprawnie. Nigdy mnie nie poprawiły, mam wrażenie że zawsze zostałam zrozumiana. Dlatego warto rozmawiać i zacząć naukę naturalnie tak jak ja zaczęłam to tylko przykład, który potwierdza kawał dobrej roboty.